Następnych kilka dni spędzamy trochę w hotelu, trochę na rowerach, trochę na dzikiej plaży którą odkryliśmy w czasie jednaj z przejażdżek. Jest fajniejsza niż hotelowa ni i nie ma beach-boys'ów - na których ja mam już alergię. Marcin znajduje kilkanaście kłód bambusowych i postanawia zbudować tratwę!