Ruszamy o świcie, jest zimno, jazda samochodem bez dachu jest mniej przyjemna niż wczoraj ;)
Znowu spotykamy standardy czyli żyrafy, słonie, antylopy, zebry i buffalo - o świcie jest ich bardzo duzo, cale stada przy drodze. Jest śmiesznie, jak muczę do buffalo to mi odpowiadają :D
A Marcin prycha do zebr jak koń i też są zainteresowane.
Po chwili kierowca rzuca hasło "Paris-Dakar" i mówi ze jedziemy zobaczyć pingwina ;) Pingwinem okazują się być dwa leopardy, które pożerają antylopę na drzewie - porządne śniadanie. W Tsavo West jest dużo krzaków i drzew, dlatego zwierzęta jest ciężej wypatrzeć niż w East, na nasze szczęście jednak leopardy wybrały drzewo blisko drogi i widok jest wyśmienity - mamy poprawkę z wieczornego "pokazu" w Nygulii :)
Później jeszcze napotykamy się na leniwe lwice, które jednak rozwalone za krzakiem nie dają się ładnie fotografować i.. po lunchu wracamy do hotelu.