No faktycznie, po dwóch dniach mamy bagaże, niestety do dwóch dób brakuje 2godzin (liczy się czas przylotu samolotu) więc na razie mamy wypłacone odszkodowanie za jeden dzień (po powrocie będziemy dalej reklamować).
Brak rzeczy na zmianę jak i podstawowych środków higienicznych typu pasta do zębów czy szampon zmusiły nas do pójścia do sklepu. Nie było to łatwe bo przy przekroczeniu magicznej bramy hotelowej obstąpił nas tłum tzw. beach-boy'ów czyli osób pragnących wszystko (od pamiątek po wycieczki) sprzedać turystom. A Ci co nie sprzedawali byli albo ugryzieni przez skorpiona lub węża i potrzebowali kasy na lekarza, albo chcieli iść na studia i potrzebowali "donation". Daliśmy więc się naciągnąć na hebanowe breloczki do kluczy w kształcie dzikich zwierząt za 30zł (czyli przepłaciliśmy tak ze 2x) ale przynajmniej zawieźli nas do najbliższego shopping center za free.
A z pozytywnych rzeczy okazało się że hotel oferuje gratis rowery - prawdziwe ciężkie chińskie rzęchy, które na wyboiste kenijskie drogi są wręcz wyśmienite! - wszystko się w nich trzęsie, ale jadą, nie rozwalają się i nawet nie łapią gumy! Ja byłam zachwycona!